Heparinum a opinie niezadowolonej pacjentki

Żylaki, pajączki na nogach, popękane naczynka – niezależnie od tego która z tych trzech dolegliwości nam doskwiera, szukamy rozwiązania. Często męczymy się z nimi miesiącami, aż w końcu dochodzimy do wniosku, że może lepiej byłoby sobie to odpuścić. Bo przecież nie jest takim dużym problemem założyć coś pod spódnicę, ubrać dłuższe spodnie czy kryte buty. Przecież da się z tym żyć. Niestety sprawa nie jest taka prosta i zignorowanie jej może zakończyć się poważnymi powikłaniami i konsekwencjami zdrowotnymi. Żylaki to nie tylko problem z naszym wyglądem, to również problem zdrowotny.

Opinie o Heparinum po całej kuracji

Ja swoje żylaki też tak traktowałam na początku. Wcale nie były jakieś widoczne, ale je zaniedbałam. Rozrosły się i teraz muszę się z nimi męczyć. Według mojej pani doktor, gdybym wyleczyła je już na samym początku pewnie nigdy by się nie rozszerzyły do takiego stopnia. A uwierzcie, jeszcze do niedawna miałam ich tyle, że nie zdołałabym ich sama policzyć. Większość z nich miała ciemnoniebieską barwę, była zaczerwieniona i dookoła miała jasną żółtą otoczkę, trochę się błyszczały. Widok paskudny, a uczucie jeszcze gorsze. Wszystkie spódniczki, moda letnia odstawiona do szafy i nieruszana przez całe lato.

Kiedy żylaki zaczęły przypominać poważny problem ze zdrowiem, wzięłam sprawy w swoje ręce. Wypróbowałam krem na żylaki Heprinum. W składzie miał heparynę i kilka chyba niepotrzebnych dodatków w tym alkohol. Całość kupiłam za 15 zł w osiedlowej aptece. Do zakupu tego kremu zachęcona zostałam przez telewizyjną reklamę. Składnik aktywny tego leku miał leczyć żylaki kończyn dolnych, zakrzepy i stany zapalne. Brzmiało to na tyle przekonująco, że udałam się do apteki i go zakupiłam.

Czy poczułam coś po stosowaniu kremu?

Krem Heparinum po trzech tygodniach dał mi uczucie lekkiej ulgi i ochłodzenia. Swędzenie mniej doskwierało i dolegliwości bólowe pod wieczór były mniejsze. Po sześciu tygodniach było podobnie, jednak efekt się utrzymywał i żylaki się nie rozszerzały. Po dziewięciu tygodniach lek się skończył, a działanie się nie polepszyło. Jedynym plusem jest delikatne zatrzymanie rozwoju żylaków i pajączków na nogach. A przynajmniej tak mi się wydaje. Niestety lek hamuje rozwój, a nie eliminuje przyczyny schorzenia.

Drugie podejście do mojej terapii

Po sprawdzeniu pierwszego leku z reklamy postanowiłam więcej nie wierzyć w to co w nich napisane. Poszłam więc na forum dla osób z takimi problemami i zadałam pytanie w temacie “co pomogło wam na żylaki?”. Dostałam odpowiedzi, że sprawdzają się głównie żele o wysokich stężeniach składników. No więc zapytałam co proponują. Odpowiedzią był Varosin Forte. Zawierał składniki ze wszystkich grup działających na żylaki:

  • flawonoidy,
  • ekstrakty,
  • olejki eteryczne.

Nie pamiętam nazw wszystkich, ale kompozycja jest naprawdę bogata.

Żel zamówiłam, był w cenie “lepszego kosmetyku”. Po pierwszym posmarowaniu się skóra była lepiej nawilżona, a żel szybko się wchłonął. Po kilku dniach zaczęłam zauważać jego subtelne działanie, które łagodziło ból po każdym posmarowaniu. Po 7 dniach żel zredukował obrzęk na moich nogach, a efekt polepszał się z dnia na dzień. W końcu po 30 dniach żylaki się znacząco skurczyły i czułam się znacznie lepiej. Swędzenie, bóle, bezsenność praktycznie przeszły. Po 60 dniach żylaki nie są wypukłe i nie przeszkadzają w codziennym życiu. Teraz mogę cieszyć się swoim ciałem tak jak moje koleżanki bez poczucia bycia gorszą i w jakiś sposób oszpeconą.

Myślę, że wart jest swojej ceny. A nawet więcej…