Żel na żylaki SwissMedicus Red Wine – opinie o wielkiej pomyłce

Wszystkie kobiety niezależnie od wykonywanej pracy, zainteresowań i wieku wiedzą, że najważniejsze to podobać się samym sobie. Od dziecka obserwujemy swoje mamy, babcie i inne osoby, które kształtują nasze poczucie estetyki i kobiecego piękna. Od czasu do czasu przytrafia nam się coś, co potrafi to piękno odebrać. W większości przypadków da się coś zaradzić i przywrócić sobie odrobinę młodego ciałka. Tak też jest w przypadku żylaków – tak, to da się wyleczyć. Skąd to wiem? Bo mi się udało.

Nim kupiłam SwissMedicus

Od jakiegoś roku borykałam się z takimi objawami jak pajączki, bolące, ciężkie nogi, zaczerwienienia, wysypki i zmiany koloru żył. Widziałam przez skórę jak wokół żylaków gromadzą się najróżniejsze produkty przemiany materii. To wyglądało przerażająco, choć według lekarza nie stanowiło zagrożenia i nie wymagało skierowania na żaden zabieg. Dostałam za to leki, które kosztowały mnie kilkadziesiąt złotych.

Poza tym mój stan psychiczny się pogorszył. Wieczorami było mi smutno, a w pracy martwiłam się o to co dzieje się z moimi niegdyś idealnymi nogami. Nie wiedziałam jak zareagują na mnie faceci przy bliższym spotkaniu. Wtedy nie było raczej jednej skutecznej metody na pozbycie się tego. Dzisiaj na rynku jest trochę więcej produktów i specjalistów. Nowe leki cieszą się wyższą skutecznością. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią na ich temat.

Żel na żylaki SwissMedicus Red Wine – moje opinie po kuracji

Gdy wychodziłam zasmucona od lekarza, chyba na pocieszenie polecono mi żel na żylaki SwissMedicus Red Wine. To żel, który ponoć miał sprawdzić się w wyleczeniu moich żylaków. Skład oparty jest o jeden składnik, a mianowicie ekstrakt z liści czerwonej winorośli. Od początku byłam sceptycznie nastawiona co do magicznego działania tego jedynego składnika. Gdyby faktycznie był tak dobry znalazłby się we wszystkich suplementach. Moja opinia na temat tego leku jest troszeczkę inna.

Żel stosowałam przez ponad miesiąc. Z początku czułam lekką ulgę, głównie psychiczną. Po dwóch tygodniach obie nogi przestały mnie intensywnie swędzieć. Został ból i obrzęk. Minął miesiąc, a kolejne zmiany się nie pojawiły. Stwierdziłam, że to bez sensu. Żylaki musiałam potraktować czymś innym. Więc zajrzałam do internetu.

Żel na żylaki ceniony przez koleżanki na forum internetowym

Drugim produktem jaki na sobie wypróbowałam był Varosin Forte. Ten skład miał znacznie bogatszy od taniego żelu z ekstraktem winnym. Skład oparty jest na mocnych i sprawdzonych olejkach eterycznych, flawonoidach jak diosmina oraz kilku wyciągach, między innymi z babki płesznik. Większość z tych składników poprawia krążenie krwi. Jest ich bardzo dużo, dzięki czemu moja opinia wygląda tak a nie inaczej…

  • Pierwszy tydzień stosowania przyniósł mi ulgę. Nie doszło do cudu, ale żylaki były mniej podrażnione, prawie niezaczerwienione i ich stan ogółem się poprawił.
  • Po dwóch tygodniach żyły się odkształciły, w małym stopniu, ale jednak.
  • Następnie po trzech kolejnych tygodniach kolor rozjaśniał.
  • Po miesiącu żylaki były prawie wygojone. Jakby były świeże.
  • Po 5 tygodniach już prawie ich nie było i praktycznie się nie krępowałam pokazać z odkrytymi nogami.
  • Żel stosowałam jeszcze 3 tygodnie. Po żylakach został tylko mały ślad.

Jestem bardzo zadowolona z efektu i cieszę się, że nie muszę się wybierać na wizytę do psychologa. Chciałabym żeby wszystkie kobiety mogły dowiedzieć się o tym jakże fantastycznym żelu i polecały go dalej swoim koleżankom.