Żel Biszolin – opinie i wielka przestroga

Od wielu lat leczę się na cukrzycę. Jeśli tylko pilnuję diety, jeżeli na czas przyjmuję insulinę i jeżeli robię sobie regularnie badania profilaktyczne, to naprawdę nie mogę narzekać. Przyzwyczaiłam się do tej choroby i staram się robić wszystko, by w żaden sposób cukrzyca mnie nie ograniczała. Muszę jednak przyznać, że od pewnego czasu mam problem z żylakami. Jestem kobietą, która uwielbia nosić wysokie szpili i krótkie spódniczki lub spodenki. Mam sporo takich ubrań w szafie, ale kiedy tylko zbliża się lato, to zaczynam się zastanawiać jak moje nogi będą prezentować się w takich strojach. Co prawda, żylaki nie są jeszcze bardzo widoczne, ale sieć pękających naczynek coraz bardziej się powiększa. Mając pełną świadomość tego, że mój tryb pracy oraz cukrzyca źle wpływają na żylaki musiałam jakoś temu przeciwdziałać.

Żel Biszolin a opinie po długim stosowaniu

Moja koleżanka z pracy dowiedziała się od kogoś, że dobrym patentem jest stosowanie profesjonalnych żeli i maści. Idąc tym tropem kupiłam sobie żel na żylaki BISZOLIN. Produkt jest rekomendowany dla rekonwalescentów i dla osób borykających się z różnymi urazami oraz dla tych, którzy mają problemy z pękającymi naczynkami i żylakami. Chociaż żel ma spore opakowanie to nie kosztuje bardzo dużo. Zdecydowałam się na jego zakup.

Jakie były moje pierwsze odczucia?

Na początku miałam wrażenie, że stosuję zwykły balsam do ciała. Nie odczuwałam żadnych skutków ani tych pozytywnych ani negatywnych. Uznałam jednak, że produktowi trzeba dać trochę czasu i skoro ma być skuteczny to muszę go przez jakiś okres regularnie wsmarowywać w nogi. Dosłownie po dwóch miesiącach miałam już dosyć tej kuracji. Balsam wcale na mnie nie podziałał, nie pomógł mi na żylaki i na pękające naczynka. Skóra na nogach była tylko dobrze nawilżona i nic poza tym.

Potrzebowałam czegoś skutecznego na żylaki

Na jakiś czas zapomniałam o tym problemie, ale gdy znowu miałam ubrać krótką spódniczkę to doszłam do wniosku, że tak dłużej nie może być. Chciałam znaleźć specyfik, który będzie dla mnie bezpieczny, który mogę stosować w swojej chorobie i który nie będzie zagrażał mojemu zdrowiu. Będąc na spacerze z psem spotkałam dawną koleżankę mojej mamy. Przez chwilę porozmawiałyśmy o głupotach, ale rozmowa stoczyła się na moją chorobę. Powiedziałam, że z cukrzycą radzę sobie całkiem dobrze, ale za to mam problem z żylakami. Na co ona stwierdziła, że koniecznie muszę kupić sobie żel Varosin Forte Max. Miało to być remedium na moje dolegliwości.

Po powrocie do domu zajrzałam do internetu, znalazłem aukcję z tym środkiem i go zamówiłam. Otrzymałam dwa opakowania, każde o sporej pojemności. Przeczytałam ulotkę, sprawdziłam skład i zaczęłam aplikację. Maść Varosin Forte Max stosowałam rano i wieczorem dokładnie przez trzy miesiące. Już po pierwszy sześciu tygodniach moje nogi nie były tak zmęczone i opuchnięte, a na skórze nie pojawiały się nowe żylaki. Uznałam to za dobry znak i naprawdę uwierzyłam w skuteczność tego środka. Po trzech miesiącach moje nogi wyglądają jak nigdy dotąd. Skóra jest nawilżona, elastyczna, a po żylakach nie ma śladu. Żel działa i jestem pewna, że pomoże nie tylko mnie. Serdecznie go polecam. Przecież każda kobieta od czasu do czasu lubi pokazać swoje nogi.