Troxescorbin – opinie o mało skutecznych tabletkach

Od dłuższego czasu moje nogi są szpecone przez rozszerzone żyły na moich nogach – żylaki. Przypuszczam, że nabawiłam się ich przez niezdrowy tryb życia, ciągłe siedzenie, podjadanie, a do tego genetykę. Wypukłe, zielone i w wielu miejscach wykrzywione żyły naprawdę przyprawiały niektóre osoby o dreszcze. Nie chcąc nikogo ze swojego otoczenia straszyć, w sezonie letnim chodziłam tylko w długich spodniach i unikałam zakładania czegokolwiek obcisłego. Jak możecie się domyślić, absolutnie mi się to nie podobało, a do tego codzienne funkcjonowanie utrudniało mi specyficzne pieczenie i swędzenie w okolicy żylaków. Stan moich nóg musiałam w jakiś sposób poprawić, zaczęłam więc od poprawienia swojego stylu życia.

Brałam Troxescorbin. Opinie po mojej kuracji.

W internecie naczytałam się o różnego rodzaju dietach, ćwiczeniach. Do swojej codziennej rutyny dołączyłam ćwiczenia w postaci rozciągania i biegania po 20 minut dziennie. Jadłam trochę mniej i tak przez całe pół roku. Efekty były, ale nie nogach, a w postaci mniejszego brzuszka. Wcale nie o to mi chodziło. Chciałam po prostu mieć normalne nogi, takie jak wszystkie inne dziewczyny, które znałam. Po nieudanej samodzielnej próbie zniwelowania żylaków poszłam do apteki i zapytałam czy nie znajdzie się jakiś lek na żylaki w takim stopniu zaawansowania jak moje. Okazało się, że takie leki są i wcale nie są drogie – powiedziała farmaceutka. Wzięłam więc polecone przez nią kapsułki na żylaki Troxescorbin i zaczęłam je łykać każdego dnia. Z ulotki dostępnej w internecie można wyczytać, że znajduje się w nich “50 mg hydroksyetylorutozydu i 200 mg kwasu askorbowego“. Czyli są w nim dwa dobre składniki, a reszta to jakieś wypełniacze, o których nie mam bladego pojęcia.

Lek “ma działanie ochronne, uelastyczniające i uszczelniające na naczynia krwionośne“. Kiedy zaczęłam go stosować nie miałam jakichś wielkich obaw co do jego skuteczności. Myślałam, że efekty przyjdą szybko i bez efektów ubocznych. Co się okazało? Lek zaczął działać dopiero po 2 miesiącach, kiedy cały czas ćwiczyłam. Zmianą jaką zauważyłam była redukcja zaczerwienienia i tego potężnego żylakowego obrzęku. Następny miesiąc dał podobny rezultat. 4 miesiąc nie dał już następnych efektów. Wszystko działo się wolno, więc z tego zrezygnowałam.

Zamówiłam nowy produkt po kliknięciu w reklamę…

Pewnego dnia przeglądając Onet, natknęłam się na dużą reklamę, która mówiła o jakimś specyfiku na żylaki. Kliknęłam w nią i zobaczyłam stronę pełną opinii, listę składników i specjalistyczny opis jakiegoś doktora. Wyszukałam nazwę preparatu w internecie i znalazłam kolejne opinie, które aż się prosiły aby ich wysłuchać. Zamówiłam więc maść Varosin Forte. Maść skład miała pełen naturalnych składników jak. ekstrakty, olejki i flawonoidy Nie wiem ile ich było na liście, ale sporo… Kombinacja wszystkich znaczących składników ze znanych leków w jednym.

Pierwszym skutkiem stosowania maści było subtelne odkształcenie żył. Kilka żylaków już po 3 tygodniach się pomniejszyło i dało nadzieję na wyleczenie kolejnych. Nadzieja nie poszła na marne, bo w kolejnych tygodniach stopniowo znikały, jeden po drugim. Kolor blednął i nie pozostawiał niczego do życzenia. Byłam zdumiona, ale wiedziałam, że tak duża liczba składników musi być skuteczna. Żel po 9 tygodniach przestałam stosować a efekt ze mną pozostał. Poleciłam go później mojej koleżance i powtórzyła moje słowa. Z czystym sumieniem szczerze mogę polecić ten żel, bo z nim udało mi się pozbyć bólu i pozwolił mi ubierać się tak jak lubię.