Sapoven T – opinie o bardzo słabej maści

Dzień dobry! Nazywam się Magda, jestem menedżerką w małym startupie i prowadzę głównie siedzący tryb życia. Oprócz obolałych pleców, problemów ze snem, w mojej karierze dotknęły mnie żylaki. Zresztą nie tylko mnie, a kilka innych znajomych mi osób. U mnie pojawiły się około 28 roku życia i mam je od ponad roku. Z początku nie wyglądały tragicznie, ale w ciągu 2 miesięcy już zaczęły dawać o sobie znać i nie dało się ich tak łatwo zignorować. Na myśl przychodziły mi różne rzeczy jak domowe sposoby, zabiegi i zmienienie trybu życia. Niestety większość z tego brzmiała niedorzecznie lub nie wpasowywała się do mojej pracy i reszty rutyny. Wybrałam się do apteki i zakupiłam preparat o nazwie “Sapoven T”. Jak wygląda moja opinia po 3 miesiącach ciągłego smarowania żylaków?

Maść na żylaki Sapoven T – moje opinie o leku za 6 zł na obolałe nogi

Na pierwszym rzut oka rzuca się cena tej maści. Zapłacić za nią wystarczy 6 zł, a producent w ciągu pierwszego miesiąca obiecuje efekty w postaci poprawionego krążenia i zmniejszenia bólu nóg. Jej skład nie jest jakoś szczególnie urozmaicony w składniki kojarzone ze zdrowiem. Maść zawierała jedynie ekstrakt z nasion kasztanowca rozpuszczony w etanolu. Miało to jednak działać ze względu na “wysoką zawartość escyny” poprawiającej krążenie żylne.

Czy faktycznie było tak jak obiecywał producent maści Sapoven T?

Szczerze mówiąc, niczego wielkiego za tę cenę się nie spodziewałam. Dałam jej jednak szansę, bo ten składnik znajdował się prawie we wszystkich lekach na poprawę krążenia właśnie. Po miesięcznej terapii mogłam powiedzieć, że lek ma jakieś działanie i daje lekką ulgę, ale tylko na kilka godzin po posmarowaniu nim żylaków. Efekt stopniowo maleje a nogi trzeba znowu smarować. Dwa miesiące terapii dały poprawę w postaci lekkiego rozjaśnienia niektórych żylaków. Niestety nie zniknęły i dalej były widoczne przez skórę. Miesiąc później moja pewność siebie nie wzrosła, a nawet zmalała. Smarowane miejsce zaczęło się czerwienić. To najpewniej znane wszystkim kobietom podrażnienie od alkoholu.

Przeszłam na terapię inną maścią.

Wybrałam maść po raz drugi, bo efekty były, ale za małe. Postanowiłam poszukać leku o większej ilości składników – Varosin Forte Max. Moja opinia u drugim wypróbowanym przeze mnie preparacie będzie nieco pogodniejsza od poprzedniej. Tym razem udało mi się osiągnąć więcej i żel pokazał prawdziwą skuteczność. W skrócie pozbyłam się z nim zmartwień, o tym co ktoś pomyśli o mnie i moim wyglądzie, kiedy będę przechadzała się piaszczystym wybrzeżem czy założę krótszą spódniczkę. Żel ten znalazłam w internecie i zakupiłam głownie ze względu na szeroką gamę pozytywnych opinii. Był również często wymieniany we wszelkiego rodzaju artykułach o leczeniu żylaków. W składzie był ekstrakt z babki płesznik, ekstrakt z kasztanowca i kompleks naturalnych flawonoidów.

Działanie żelu Varosin Forte pojawiało się stopniowo. Po około 2 tygodniach było widać pierwszą oznakę działania. Mniej bolały mnie nogi i przy okazji opuchlizna trochę zmalała. Po 4 tygodniach nic mnie nie bolało, komfort w czasie snu i siedzenia się poprawił. Po 6 tygodniach żylaki stały się płytsze i nie były widoczne z większej odległości. 8 tydzień i tak naprawdę mogę powiedzieć, że jestem zdrowa! Nareszcie nie dręczą mnie myśli na mój własny temat i mogę swobodnie pokazywać się w firmie w ulubionych kreacjach. 🙂