Maść na żylaki Sapoven – opinie o nieskutecznym produkcie

Żylaki to najczęściej problem zdrowotny dotyczący kobiet. Wiele z nich zmaga się z tym przykrym objawem. Jest dużo sposobów na to, żeby pozbyć się kłopotów towarzyszących żylakom. Jednak nie można ich wyleczyć całkowicie. Nawet po operacjach żylaki potrafią wrócić i nadal sprawiać problemy. Dlatego warto wdrożyć leczenie profilaktyczne i objawowe. Głównie wtedy, kiedy pojawią się pierwsze oznaki żylaków.

Brałam Sapoven – jakie mam opinie o tej maści na żylaki?

Jestem kobietą, która kiedyś nie wyobrażała sobie chodzenia w spodniach. Lubiłam swoje nogi. Lubiłam je pokazywać. Lubiłam odsłaniać dolną część mojego ciała. Uwielbiałam wysokie obcasy i krótkie spódniczki czy sukienki. Aż któregoś czasu, musiałam wszystkie sukienki pochować i przeprosić się ze spodniami. Niestety zmieniłam też wysokie obcasy na wygodne adidasy które, chociaż mi się nie podobały, to przynosiły dużą ulgę moim stopą i nogą. Niestety, musiałam zrezygnować z bycia sobą. Niektórym może to wydawać się śmieszne. Niektórzy mogą nie uwierzyć. Ja jednak byłam naprawdę załamana.

Na czym polegał mój problem?

Przede wszystkim na tym, że na mojej skórze zaczęły się pojawiać popularne pajączki. Żyłki i czerwone krwinki zaczęły pękać i stawały się bardzo widoczne. Nie chciałam tego i wiedziałam, że nie prowadzi to do niczego dobrego. Później zaczęły się skurcze nóg, szczególnie łydek i co najgorsze, duże obrzęki! Zaczęłam szukać dla siebie rozwiązania, które miało przynieść mi ulgę. Zdecydowałam się na to, żeby kupić w aptece maść. Na półce zauważyłam maść na żylaki Sapoven.

Widziałam, że ma ona w sobie wyciąg z kasztanowca, a akurat nie tak dawno czytałam w gazecie, że bardzo pomaga na żylaki! Więc nie mogło być lepiej. Kupiłam maść, nie była droga. Zaczęłam smarować. Maść szybko się skończyła, bo tubka miała zaledwie 30 ml. Nie odczułam żadnej poprawy. Na skórze dalej wszystko wyglądało tak samo. Wystraszyłam się, że maść z kasztanowcem mi nie pomogła, bo przecież pomaga! Maść można stosować 3 razy na dobę, więc tak też robiłam. Nanosiłam na skórę cienką warstwę i zaczynałam smarowanie… Niestety, efektów nie było.

Koleżanka z pracy poleciła mi inną maść

Poradziłam się i pożaliłam koleżance z pracy, a ona dała mi na następny dzień Varosin Forte Max. Powiedziała, że kiedyś miała takie problemy i ta maść jej pomogła. Pomyślałam, co mi szkodzi. Wzięłam od niej tę maść i zaczęłam w domu smarować. Zdecydowałam, że będę ją wsmarowywać w skórę rano i wieczorem. Okazało się, że maść Varosin Forte Max ma przyjemną konsystencję i bardzo szybko się wchłania w skórę. Nie ma barwników ani innych szkodliwych substancji. W składzie sama natura. Pomyślałam, że to może za mało, ale chciałam spróbować, bo w końcu Ada mówiła, że warto.

Po tygodniu zauważyłam, że na moich nogach nie widać już tych okropnych pajączków, a obrzęki przestają mi dokuczać! To była dla mnie ulga. Smarowałam później już tylko rano nogi i czekałam, aż wykończę tubkę do końca. Było trudno, bo jej pojemność to 100 ml. Czyli ponad 3 razy większa niż poprzednia maść, która nie zadziałała. Rzeczywiście maść Varosin Forte Max jest doskonała na takie problemy jak moje. Bardzo pomogła mi pozbyć się mojego problemu. Mogłam wrócić do moich ulubionych sukienek i butów na obcasie. Radość nieoceniona!