Ruszczyk kolczasty. Opinie o naturalnej porażce.

W moim przypadku leczenie schorzenia związanego z krążeniem kończyn dolnych nie było takie proste. Dlatego chciałabym dodać swoją opinię na ten temat, bazując na własnym doświadczeniu. Otóż w moim przypadku żylaki zaczęły się pojawiać przy ciąży. Oczywiście nie był to natychmiastowy wykwit, tylko powolna, aczkolwiek postępowa w czasie, dolegliwość. Najpierw na nogach widać było pękające naczynka. Myślałam, że mam tak delikatną skórę i po prostu bardzo widać każdą żyłkę. Zmęczone nogi zaczęły mi bardziej doskwierać, kiedy ciąża była już mocno zaawansowana, brzuch ciągnął w dół i powodował ucisk na naczynia żylne. Chodzenie sprawiało mi trudność, więc generalnie mało się ruszałam. Teraz wiem, że to pierwszy krok do choroby. Standardowo też z czasem pojawiły się skurcze łydek, pulsowanie w nogach, no i puchnięcie kostek, a potem już całych stóp i wyżej. Ten objaw zrzuciłam jednak głównie na ciążę i dalej nic z tym nie robiłam. Ból nóg stawał się nie do zniesienia, w miejscu powstawania żylaków czułam mocne pieczenie, jakby przypalanie.

Ruszczyk kolczasty opinie ma mocno przerysowane

Wyczytałam gdzieś w gazecie, że na takie schorzenia (w moim stanie) mogę leczyć się poprzez picie herbatek z Ruszczyka kolczastego. Jest to zioło stosowane podobno już od wieków w walce ze stanami zapalnymi, działa uszczelniająco i wzmacniająco na układ krążenia. Pomyślałam, że to doskonały sposób na wyleczenie moich problemów. Zaczęłam kurację ziołem i piłam herbatki codziennie, około dwóch – trzech razy na dobę. Minął dobry tydzień, jednak nie zauważyłam żadnej zmiany w swoim stanie zdrowia. Nieprzyjemne schorzenie w ogóle nie chciało ustąpić. Minęło kolejne 7 dni, a herbatka powoli zaczęła budzić mój wstręt, bo ileż można tego pić?

W międzyczasie urodziłam. Po porodzie, który nie należał do łatwych i przyjemnych, moja dolegliwość znacznie się pogłębiła. Wysiłek, który włożyłam w poród, a potem kolejne dni opieki nad dzieckiem, nieprzespane noce i zmęczony organizm – wszystko razem spowodowało, że żylaki zaczęły być mocno widoczne. Ja natomiast nie potrafiłam już wypić więcej tego zioła, po prostu zbrzydł mi ten smak, herbata wcale mi nie pomagała.

Znajoma poleciła mi coś innego! Na szczęście!

Znajoma położna widząc mój problem doradziła kupno maści Varosin Forte Max w 100ml tubce. Skład tego preparatu jest równie naturalny, a nawet bardziej złożony. Znajduje się w nim np wyciąg z kasztanowca, który działa wzmacniająco na naczynia krwionośne. Krem ma nietłustą konsystencję, szybko się rozprowadza i wchłania, nie brudzi ubrań, no i przyjemnie pachnie – zapewne dzięki zawartości olejków eterycznych i ziołowych. Stosowanie tego preparatu ocierało się w moim przypadku o rytuał. Robiłam to zawsze po wieczornej kąpieli. mając chwilę dla siebie. Po porannej toalecie natomiast krem szybko stawiał mnie na nogi, dosłownie – gdyż po wsmarowaniu go, czuć było wyraźną ulgę i uczucie chłodzenia w miejscu piekących stanów zapalnych. Minęły 2 tygodnie stosowania i nie widziałam więcej pękających naczynek. Dotychczasowe, mocno widoczne żyły, wyraźnie zbladły. Co istotne, maść nie powodowała żadnych skutków ubocznych. Około półtora miesiąca trwała moja pełna kuracja, która pozwoliła na praktycznie całkowite pozbycie się problemu.

Obecnie jestem w drugiej ciąży i już używam Varosin Forte Max, by zapobiec ewentualnym dolegliwościom. Polecam szczerze!

Dorota, 36 lat