Maść na żylaki Schmees Kosmetik – Opinia 35-latki na temat maści rozgrzewającej

Dzień dobry! Z tej strony 35-latka z Rzeszowa mająca za sobą dłuuugą przygodę z paskudztwem jakie znane jest potocznie pod nazwą “żylaki”. Żylaki to najczęściej niebieskie/fioletowe, lekko zielone żyły, które występują na kończynach dolnych – nogach i mogą rozwinąć się w różnym stopniu. W początkowym i średnim stopniu rozwoju da się z nimi wytrzymać. Później sprawiają tak potężny dyskomfort, że konieczne będzie pójście pod skalpel. Ja na szczęście żylaki miałam w postaci średnio zaawansowanej, czyli niewymagające zabiegów. Mogłam się już takim poddać, miałam nawet kilka propozycji, jednak za każdym razem odmawiałam. Tak, proponowali mi je ludzie z mojego otoczenia. Jak sobie poradziłam z żylakami, możecie dowiedzieć się czytając moje opinie na temat poszczególnych preparatów stosowanych w usuwaniu i redukowaniu żylaków.

Zaczęłam próby leczenia żylaków, ale

Pierwsza, zła wiadomość to…
To taka, że nie wszystkie leki na żylaki będą skuteczne. Nie bez powodu na rynku istnieje ich ponad 100. Każdy zawiera inne składniki i nie każdy jest skierowany tylko do osób cierpiących na schorzenia dotyczące problemów z rozszerzonymi żyłami. Większość z preparatów proponowanych przez farmaceutów i lekarzy to leki mające skład pełen zbędnych substancji, podrażniających i alergizujących składników. Tego trzeba koniecznie unikać, szczególnie przy dłuższej terapii. Ignorowanie tego faktu może nieść ze sobą poważne konsekwencje zdrowotne, a w ogólnym rozrachunku wyrządzić więcej szkód aniżeli pożytku.

Tania końska maść rozgrzewająca od Schmees Kosmetik

Ja za pierwszym razem wykorzystałam przepisaną przez lekarza końską maść rozgrzewającą zawierającą w swoim składzie zioła jak rozmaryn, kamfora i chilli. Te substancje kojarzące się przeciętnej osobie wyłącznie z przyprawami, mają mieć działanie rozgrzewające. Przyznam rację, takie działanie miały, ale poza tym nie uświadczyłam cudów. Trudno było się czegokolwiek spodziewać po maści, która nie zawierała niczego poza wypełniaczami w postaci PEG-ów, glikolu i innych pierdół, których niczyja skóra nie potrzebuje.

Maść Schmees Kosmetik stosowałam trzy miesiące. Bezskutecznie. Głównym efekt było właśnie rozgrzanie po posmarowaniu, a później lekkie ustąpienia bólu – na dwie godziny i tak cały czas. Smarowanie, krótka ulga i znowu do łazienki…

Druga porządna maść z polecenia koleżanki – Varosin Forte Max

Drugą maść jaką zdecydowałam się wykorzystać po usłyszeniu jak skuteczna jest w gronie starych, dobrych koleżanek była maść Varosin Forte Max. W jej przypadku skład już nie wyglądał tak makabrycznie jak przy Schmess Kosmetik. Nie dość, że wszystkie składniki są pochodzenia naturalnego to jeszcze są skomponowane w taki sposób, aby zwiększyć prawdopodobieństwo wyleczenia żylaków tak bardzo jak to możliwe.

I tak też było, po tygodniu żylaki zaczęły się kurczyć, ból zaczął mijać – choć wciąż doskwierał co jakiś czas. Po dwóch tygodniach miałam coraz większą nadzieję na wyzdrowienie. Aż w końcu po miesiącu nie czułam żadnego dyskomfortu, no może minimalny, przy mocniejszym ściśnięciu łydki. W kolejnych miesiącach zniknął obrzęk, a żylaki nie były już niebieskie.

W końcu znalazłam coś skutecznego

Super! Varosin Forte Max działa i szczerze mogę go polecić wszystkim, którzy szukają ulgi w bólu, bezoperacyjnego wyleczenia obrzęku i szybkiego powrotu nóg do zdrowia. Świetny wybór. 🙂