Diosmina z hesperydyną – opinie powinny odradzać taki zakup

Duże, długie, poskręcane, zaczerwienione i występujące u większości kobiet po czterdziestym roku życia. Tak, mowa o żylakach. Od wieków leczone są za pomocą, zabiegów i operacji. Ale co jeżeli nie chcemy się temu poddawać? Co jeśli nie chcemy czekać na następny termin u publicznego chirurga kilka miesięcy i liczyć na jego przychylność? Wtedy musimy działać samemu. Ja już to zrobiłam i w związku z tym mogę podzielić się z wami tym, co przyniosło satysfakcjonujące rezultaty, a na czym się zawiodłam.

Diosmina z hesperydyna – moje opinie i krótka recenzja

Moje żylaki zanim zaczęłam się leczyć, były otoczone charakterystycznym brązowo-żółtawym kolorem. Często się czerwieniły i łatwo było je podrażnić np. przez założenie ciaśniejszych spodni czy przebywanie przez dłuższy czas na słońcu. Dodatkowo łapały mnie skurcze, a przed pójściem spać przypominały o sobie przez ból i swędzenie. Wszystko to wyglądało tak paskudnie, że nie miałam odwagi się pokazać nawet swojemu chłopakowi. Nie chcąc iść na terapię do chirurga, wybrałam tabletki. Dokładniej kapsułki na żylaki Diosmina z hesperydyną (dwa składniki czyli niska skuteczność, tak bym je teraz podsumowała). Na początek leczenia wybrałam tańszy preparat za około 20 zł. W opakowaniu znajdowało się 60 kapsułek zawierających Diosminę z hesperydyną. Tak jak zalecano na opakowaniu, konsumowałam jedną tabletkę dziennie z posiłkiem. Cała terapia trwała 60 dni, bo tyle zajęło mi skonsumowanie wszystkich tabletek.

Działanie po pierwszych 20 dniach nie było jakieś szokujące, ale było. Trochę mniej łapały mnie skurcze, nogi były jakby bardziej rozluźnione i łatwiej się zasypiało. Po 40 dniach trochę odbarwiła się ta specyficzna otoczka wokół żylaków. W kolejnych dniach nie stało się już nic co wpłynęłoby na moją opinię o tym leku. W skrócie: 3/10, terapia nieudana.

Maść na żylaki czyli mnogość składników w jednym opakowaniu

Tym razem, po 3 miesiącach doświadczenia postanowiłam porozmawiać z osobami o większej wiedzy.

Porozmawiałam ze znajomą farmaceutką, która powiedziała mi, że najlepiej szukać leku, który zawiera wszystkie ważne składniki, najlepiej ukierunkowane na zwalczanie danego schorzenia – w tym przypadku żylaków. Do tego fajnie by było jakby to był żel lub maść, bo stosuje się miejscowo, przez co niweluje się ryzyko podrażnienia układu pokarmowego i jednocześnie wszystkie składniki wchłaniają się tam gdzie powinny. Kierując się tymi wskazówkami, poszukałam takiego preparatu w internecie. Nie zajęło mi to zbyt długo, bo chyba 15 minut? Natrafiłam szybko na żel Varosin Forte i go zamówiłam. W składzie jest chyba 5 ekstraktów, kilka olejków rozgrzewających i flawonoidy.

Efekty z podziałem na miesiące:

  • Pierwszy miesiąc przyniósł efekt w postaci “odkręcenia żylaków” do normalnej postaci. Sen stał się pełniejszy i za dnia nie drażniło mnie żadne swędzenie. Były dalej wypukłe i widoczne z daleka, ale postęp był spory.
  • Po dwóch miesiącach żylaki opadły i były widoczne tylko po bliższym przyjrzeniu się. Moje samopoczucie było takie jak kiedyś – patrząc w lustro moja pewność siebie była wysoka i mogłam siedzieć przez tyle czasu ile mi się podobało.
  • Później efekty się utrzymywały i żylaki nie powracają. Zdecydowanie była to pomocna broń w walce z żylakami. Jeśli chcecie się pozbyć kompleksu popękanych naczynek na nogach czy żylaków, koniecznie sprawdźcie.